..
Mi montańa

3 | 51998
 
 
2009-09-24
Odsłon: 959
 

Czekając na dobrą pogodę

Wcześnie rano umawiamy się małą grupką przyjaiół po praktycznie całych wakacjach spędzonych bez wspinania się. Tym razem naszym sektorem jest Colina Hueca. Wybieramy właśnie ten sektor ze względu na bardzo bliskie położenie od parkingu i dlatego, że we wczesnych godzinach rannych znajduje się w cieniu. To dobre miejsce na początek, na rozgrzewkę, na miłe spędzenie sobotniego ranka.
Idziemy szczęśliwi, wiedząc, że po raz kolejny będziemy robić to co lubimy czyli wspinać się z przyjaciółmi. Mamy wielką ochotę do poczucia tego typowego napięcia jakiego wymaga wspinaczka w tym rejonie. Z drugiej strony wiemy, że powrót do rajbungu po tak długim okresie czasu bez wspinania się jest ciężki. Trzeba znowu nauczyć się ufać butom, ustawieniu stóp, równowadze…jednym słowem rajbungowi. Cóż...nie pozostaje nic innego jak zacząć się wspinać. Zaczynamy od najłatwiejszych dróg, tych po lewej stronie sektoru. Mamy tu 5 dobrze ubezpieczonych dróg, są nimi od lewej do prawej wg przewodnika  Rabieta V, Paleta V,  El Carril V+, Pandora 6a y Despedida de soltero 6b. Pierwsze dwie drogi są łatwe, przebiegają przez system bloków i w górnej części przez plaki o sporym nachyleniu. Następne to już typowy rajbung. Pierwszy kontakt jest dość stresujący, trzeba walczyć o każdy ruch, który kosztuje dużo wysiłku.  Nie udaje nam się zrobić wszystkich dróg, ponieważ około południa zaczyna pojawiać się słońce i zaczyna robić się gorąco. Niestety musimy pakować manatki i uciekać.
Będziemy dalej cierpliwie czekać na odpowiednią temperaturę, żeby móc wrócić do normalności, do weekendowej wspinaczki, do uprawiania rajbungu bo rajbung ma coś w sobie……..albo się nim zarazisz albo nie chcesz nawet go widzieć.
 
 
KOMENTARZE
 
Nick *:
 k
Twoja opinia *:
 
ZAPISZ
 


Archiwum wpisów
 

Pn

Wt

Sr

Czw

Pt

So

Nd